Masz sklep internetowy, zadbałeś nawet o jego pozycjonowanie, ale… to nie działa, ruch na stronie jest niski, a konwersja niewielka? Gdzie szukać winnego? Mamy złą wiadomość – to nie jest tak, że SEO „nie działa” lub Google się na ciebie „uwziął”. Zwykle to skutek często powielanych błędów. Nie martw się, przedstawimy, jakich i damy wskazówki, co z tym zrobić.
Duplicate content
Duplicate content to inaczej powielone (skopiowane) treści. W przypadku sklepów internetowych najczęściej dotyczy to opisu produktu, który jest dokładnie taki sam, jak na stronie producenta i… na stronach kilkunastu, kilkudziesięciu innych sklepów.
Sam (lub, co znacznie częściej ma miejsce, z pomocą copywriterów), tworzysz unikalne opisy, ale to dalej nie działa? Może się okazać, że problem duplikacji występuje w obrębie serwisu – tzn. masz ten sam produkt, lecz w kilku różnych kolorach, a do każdego z nich opis jest taki sam. Jak temu zapobiegać? Najprościej jest, jeśli zmiana koloru produktu nie powoduje przeładowania adresu URL. Możesz też wdrożyć linki kanoniczne, wskazując, który produkt jest najważniejszy.
Oprócz tego duplicate content może dotyczyć meta tagów (title oraz description), które są takie same dla wielu podstron. Najlepiej byłoby stworzyć unikalne opisy dla danego produktu, a w przypadku sklepów z rozbudowaną ofertą, ustawić ich automatyczne generowanie według wskazanych parametrów.
Thin content
…i znowu ten content! Tym razem mamy na myśli opisy ubogie w treści, czyli, pisząc prościej – krótkie. Rozbudowane opisy są lepiej oceniane nie tylko przez wyszukiwarkę Google, ale również użytkowników, którzy otrzymują pełną informację o produkcie.
I wiemy, że czasami może być to trudne, ale mamy pomysł, jak podejść do tego problemu. Nie opisuj samego produktu, ale też korzyści, jakie oferuje lub sposoby na jego wykorzystanie. Przykładowo, przedstawiając sukienkę, możesz nie tylko podać jej skład oraz materiał, ale także wskazać, do czego będzie pasować (tu od razu możesz przekierować do innych produktów ze swojej oferty) lub na jakiej figurze najlepiej będzie się prezentować. I analogicznie, tworząc kartę produktu dla oleju lnianego, opisz jego właściwości oraz sposób zastosowania w kuchni. Nie tylko rozszerzysz treść, ale może przekonasz tym kupującego, który wie, że olej lniany jest zdrowy, ale nie ma pojęcia, do czego można go użyć.
Słowa kluczowe – brak lub nadmiar
Dobór i analiza słów kluczowych to kluczowy element podczas pozycjonowania. Tylko, po stworzeniu listy fraz, trzeba zacząć je wykorzystywać – w opisach produktów, kategorii, a także w artykułach na blogu firmowym (mamy nadzieję, że go prowadzisz, ponieważ jego brak również może być sporym błędem).
Z drugiej strony mamy sytuację, w której następuje przesyt słowami kluczowymi. Są one „upychane” w meta tagach, opisach, a także w innych miejscach, nierzadko bez logicznego powiązania. Takie działanie będzie uznane za spamerskie nie tylko przez Google’a, ale również przez użytkownika, który szybko może się zniechęcić.
Brak optymalizacji zdjęć, grafik
Błędem, który popełniają nawet duże firmy e-commerce, jest brak optymalizacji obrazków. Na stronę wrzucane są zbyt duże pliki, które spowalniają jej działanie, posiadają „nieprzyjazny” tytuł (np. ciąg znaków, cyfr), a także nie są opisane w odpowiedni sposób. Jak to zmienić? Musisz:
- kompresować pliki graficzne;
- nadawać zdjęciom indywidualny tytuł, najlepiej bez polskich znaków;
- uzupełniać atrybut alt.
I ten ostatni podpunkt jest najważniejszy, ponieważ tekst alternatywny (alt) stanowi opis tego, co znajduje się na zdjęciu. Dzięki temu roboty Google również będą mogły go „zobaczyć” i tym samym zwiększysz swoje szanse na pojawianie się w wyszukiwarce graficznej.
Wolne ładowanie strony
Szybkość ładowania strony jest jednym z czynników rankingowych Google’a i już z tego powodu należałoby zająć się tym parametrem. Ale są też kwestie związane z UX oraz konwersją. Jeśli zakupy są utrudnione przez zbyt wolne ładowanie się kolejnych podstron, użytkownik pewnie szybko porzuci twój sklep na rzecz konkurencji, która zadbała o ten wskaźnik. Tu od razu podpowiemy, że szybkość ładowania strony sprawdzisz z pomocą bezpłatnego narzędzia PageSpeed Insights.